08/10/2017

LONDON, PORTSMOUTH & BRIGHTON! | VLOG

Co prawda od mojej małej wycieczki minęło już trochę czasu (prawie miesiąc!), ale myślę, że to dobry moment by jeszcze na chwilę wrócić do tamtych kilku wspaniałych dni w drodze odwiedzając kolejne miejsca i spędzając czas z moją przyjaciółką. 
Oczywiście podczas tego wyjazdu nakręciłam vloga, którego możecie zobaczyć poniżej.




Pierwszy przystanek - Londyn


Po sześciu godzinach w autokarze (na szczęście udało mi się zdrzemnąć) dotarłam do mojego ulubionego miasta na świecie. Byłam bardzo podekscytowana tym, że spędzę w Londynie chociaż chwilę (a dokładniej dwie godziny :)). Gdy tylko wjechaliśmy do miasta oglądałam piękne kamienice, które były wciąż skąpane w półmroku (było przed szóstą rano, wschód Słońca miał dopiero się zacząć), ale to zupełnie mi nie przeszkadzało w zastanawianiu się, w której z nich chciałabym zamieszkać. :) Gdy tylko autokar zatrzymał się na Victorii wyskoczyłam z niego, odebrałam swoją walizkę, kupiłam pierwszą dyniową latte w tym sezonie i ruszyłam w Londyn. Oczywiście nie chciałam się spóźnić na kolejny autobus, więc nie poszłam zbyt daleko - dotarłam pod Pałac Buckingham, zrobiłam kilka zdjęć i już musiałam wracać. Muszę przyznać jedno - Londyn jest pięknym miastem, ale o wschodzie Słońca wygląda jeszcze piękniej. 

Do Londynu "wskoczyłam" również w drodze powrotnej. Wtedy miałam nieco mniej czasu, ale znów pobiegłam do królowej na herbatę, zrobiłam trochę zdjęć oraz ujęć do vloga i już musiałam wracać.







Drugi przystanek - Portsmouth


To piękne, portowe miasto było celem mojej wycieczki. To właśnie tutaj mieszka moja przyjaciółka, którą byłam odwiedzić. Co prawda czas na zwiedzanie miałam dopiero w niedzielę, ale gdy tylko wjechałam do tego miasta zauroczyłam się. Statki, żaglówki, jachty, piękne budynki... Portsmouth łączy w sobie zalety dużego miasta (centra handlowe, kluby na weekendowe wyjścia ze znajomymi, port, w którym można złapać prom do innych miast czy nawet innego kraju) i zalety małego miejsca czy wsi (nad morzem można odpocząć od zgiełku miasta, obserwując ogromne statki, słuchając szumu fal i szukając muszelek). Jak dobrze wiecie morze jest moją ogromną słabością i również bardzo się cieszę, gdy mogę pobyć na plaży chociaż chwilę. 






Trzeci przystanek - Brighton


Brighton chciałam zobaczyć już od dawna. Przyjechałam tam tak naprawdę na chwilę, ale i tak mogę je skreślić z mojej listy miejsc, które chciałabym zobaczyć. Wiecie co zauważyłam odwiedzając nadmorskie miejscowości w Anglii? One wszystkie są zrobione według praktycznie tego samego szablonu: nad morzem znajduje się tak zwany seafront, czyli rząd kamienic wzdłuż plaży a za nimi jest całe miasto, wąskie uliczki, sklepy i tak dalej. Na plaży oczywiście znajduje się również molo, na którym znajdziecie jeśli nie mini wesołe miasteczko to coś w rodzaju kasyna, w którym znajdziecie mnóstwo automatów do gier (wyścigi samochodowe, strzelanki itp), air hockey (mój ulubiony!), automat, w którym możecie wygrać maskotkę lub nawet telefon itp. Prawdę mówiąc jedynie Porsmouth wyłamuje się z tego schematu. W Brighton zobaczycie też coś naprawdę uroczego, czego w Polsce na nigdy nie widziałam - na plaży możecie wynająć lub kupić sobie taki "domek", w którym macie aneks kuchenny i trochę miejsca, by trzymać w nim swój plażowy ekwipunek (te bardziej wypasione mają również sypialnię). Co prawda tam nie dotarłam (jedynie przejeżdżałam wzdłuż tych beach chaletes, bo tak właściwie się nazywają), ale widziałam takie w Scarborough (możecie je zobaczyć we vlogu).
Brighton wydaje się być bogatym miastem. A raczej jego mieszkańcy. Po czym to stwierdziłam? Na ulicy możecie spotkać mnóstwo samochód z tej wyższej półki cenowej oraz drogie sklepy. 





2 comments:

  1. Zazdroszczę wyjazdu. Zdjęcia piękne. Pozdrawiam :*

    ReplyDelete
  2. Jejku jak tam pięknie! Zazdroszczę Ci, że miałaś okazję tam pojechać!
    Mój blog

    ReplyDelete